2 Obserwatorzy
3 Obserwuję
MgochaM

MgochaM

Fuga

Fuga - Wit Szostak

„Jestem starcem, przeżyłem prawie sto lat, i po tym wszystkim nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie, kim jestem. Jestem tymi wszystkimi Bartłomiejami, którymi byłem, i tymi wszystkimi, którymi nie byłem, ale bardzo chciałem. Jak można opowiedzieć życie”?


Nie da się opowiedzieć tej książki, trudno wyłuskać bohatera (pomimo tego, że na początku każdej fugi, czyli części przedstawia się z imienia i nazwiska – Bartłomiej Chochoł), w wielości nieliniowych wątków trudno się początkowo połapać. Właściwie jedynym statycznym punktem odniesienia jest krakowska kamienica. W niej protagoniści mieszkają, do niej wracają, ją kupują bądź likwidują. To centrum wszechświata.

W powieści występuje mnogość osób, wszystkie one przenikają się nawzajem, wirują, dublują. Bywa, że w trakcie jednej fugi narrator rozdwaja się i patrzy na siebie niejako z zewnątrz jednocześnie relacjonując aktualne wydarzenia. Bartek Chochoł, narrator, jest ostatnim królem Polski, porzuconym mężem, kochankiem, alkoholikiem, dorastającym chłopcem, człowiekiem sukcesu (nie do końca). Babcia „z upodobaniem rzucała się w objęcia śmierci, często chadzając na krakowskie cmentarze”, „bo dla mojej babci Kraków był miastem grobów”. Dziadek, pasjonat fotografii, posiadacz „łysiny świecącej i całkowitej jedynie pozornie”. Zosia „miała sukienki w kwiaty, smutne oczy i ciągle czytała książki”; Zosia jest też żoną Bartka, która „umierała na pustkę we śnie nie śniąc i nic nie wiedząc”. To tylko parę przykładów.

Ogromnie podobała mi się fuga, w której poszczególne pomieszczenia mieszkania stanowią odrębne światy. I tak: „w sypialni leżał dziadek, który cicho i ze spokojem umierał na starość”; „w salonie ojciec próbował stworzyć świat na nowo, bo stary uznał za umarły”; „w kuchni babcia ratowała zagrożony porządek wszystkimi obrzędami jakie znała”; „w gabinecie matka uwalniała demony przeszłości, a one wychodziły z szuflad (…), jak przed laty prowadziła długie rozmowy ze Słowackim i Mickiewiczem, śledząc główne linie napięć pomiędzy nimi”. To tylko sytuacja wyjściowa, rozwój wyborny.

Moją ulubioną jest fuga IV, bardzo wzruszająca, w której Autor fantastycznie oddał gonitwę myśli, nerwowość i rozedrganie bohatera, jego wyrzuty sumienia. Niestety, cytatu nie będzie, musiałabym przepisać przynajmniej dwie strony.

Zafascynowała mnie ta opowieść za sprawą hipnotycznych powtórzeń, powrotów zdań, słów; skojarzyła mi się z poezją. Ta proza ma swój charakterystyczny rytm, czyta się świetnie. Ciekawe, jak by się jej słuchało? Fuga to przecież utwór muzyczny, w którym temat jest powtarzany i przekształcany, być może Autor próbował oddać muzykę za pomocą (poetyckiej) prozy?

Samotność, ból, niespełnienie, oczekiwanie, tęsknota – odnajdziemy je w „Fudze”, ale napotkamy też absurdalny humor. A także ciepło: „Na fotografiach pana Zygmunta jest cały świat, na skraju tego świata znajduje się stara suka Aza. Aza należała do wszystkich, czyli do nikogo. Znalazłem w albumie mojego dziadka zdjęcie, na którym jest podwórko naszej kamienicy, stary jesion i pusta ławka. Zdjęcie jest bardzo smutne, bo na innych fotografiach zawsze ktoś na ławce siedzi. Ale jak się uważnie przyjrzeć, to widać pod ławką ciemny kłębek. Ten kłębek to właśnie stara suka Aza. Kiedy to odkryłem, zdjęcie przestało być smutne i się uśmiechnąłem”.

To o czym napisałam to tylko wierzchołek góry lodowej. Ta opowieść jest bardzo podatna na różnorakie interpretacje, każdy zobaczy w niej coś swojego. W tym jej siła.