I znowu Modiano taki, jakim go lubię! Uwodzi elegancją swojej opowieści, niepokoi, zasmuca…Zwodzi i krąży, sugeruje, ale unika jasnych deklaracji, co uwielbiam.
Starzejący się pisarz niejako ponownie odkrywa swoje dzieciństwo, które pogrzebał w niepamięci. Oderwane od siebie i dawno minione obrazy ukazują się w rozbłyskach przypomnień: odpryski zdarzeń, twarze łączące się z miejscami, wnętrza wywołujące emocje…
I to niepokojące zakończenie, gdy udziela nam się lęk i obawa chłopca i…to już koniec, zostają tylko męczące pytania i smutek opuszczonego dziecka.